czwartek, 11 czerwca 2015

Rozdział 22

Harry's POV

 Kręciłem się po pokoju, nie wiedząc co robić. Ponownie wybrałem numer Louisa, mimo iż w Nowym Jorku było koło 11 w nocy. Krążyłem od okna do drzwi, w ręku trzymając komórkę i nasłuchując głuchej ciszy, po drugiej stronie. Mruknąłem coś niezadowolony, gdy znowu usłyszałem automatyczną sekretarkę. Odkąd byłem w Paryżu, nie dał ani jednego znaku życia. Nie odpisywał na SMS-y i maile, nie odbierał telefonu. Całe szczęście dzisiaj wieczorem miał być ostatni pokaz mody zimowej, a rano miałem wrócić do Stanów. Zobaczę, co z nim się działo, bo to do niego aż niepodobne, żeby tak długo się nie odzywał. Prędzej ja nie kontaktowałbym się z nim, będąc zajętym. On nawet potrafił przerwać spotkanie w połowie, jeżeli tylko nie pisałem do niego za długo.
 Ktoś zapukał do moich drzwi, a ja z nadzieją spojrzałem się na nie. Może Lou zostawił wiadomość na recepcji, bo dzwoniliśmy do siebie w tym samym czasie?
 - Proszę!- zawołałem. W moim pokoju pojawiła się głowa właściciela domu mody. Był radosny i podekscytowany. Każdy poprzedni pokaz wyszedł mu znakomicie, a zdjęcia które zrobiłem, bardzo mu się spodobały.
 - 'Arry, za godzinę pokaz!- zawołał. Westchnąłem, słysząc ten francuski akcent. Przez tydzień znienawidziłem ten kraj, to miasto i akcent tutejszych mieszkańców. Może dlatego, że brak kontaktu z Lou mnie stresował i wszystko mnie denerwowało?
 - Dobrze, będę niedługo.- na szczęście mężczyzna mówił biegle po angielsku, więc mogliśmy się dogadać. Gorzej było z modelkami, które nie należały do tych najbardziej profesjonalnych oraz światowych i czasami nie potrafiliśmy się dogadać na sesjach. Francuz kiwnął głową i wyszedł z mojego pokoju. Została ostatnie deska ratunku. Wybrałem numer i zniecierpliwiony czekałem, aż ktoś odbierze.
 - Halo?- usłyszałem roześmiany głos Vivienne. Odetchnąłem z ulgą. Chociaż ona odebrała! W tle słyszałem pracę wielu maszyn oraz głosy innych ludzi. Może Louis jest wraz z nią? Mają jakiś bankiet?
 - Viv! Słuchaj mnie proszę!- jęknąłem błagalnie, a ona nadal wołała "halo". Nie słyszała mnie. Kurwa.- VIVIENNE!
 - Harry? Poczekaj chwilę, odejdę!- po paru sekundach odgłosy ucichły i mogłem słyszeć słowa , wypowiadane przez szatynkę.- Co tam słychać u ciebie? Jak w Paryżu? Przyleciał do ciebie Louis?- zapytała, a moje serce momentalnie zamarło.
 - On miał tutaj przylecieć?- wyszeptałem bardziej do siebie, niż do dziewczyny, która musiała być niemało zaskoczona moją reakcją.
 - No tak... jakieś 6 dni temu. Podpisaliśmy umowę, za którą bardzo wam dziękuję jeszcze raz, on miał lecieć do ciebie, a ja jestem w Ohio i koordynuję pracę w tutejszej siedzibie.- stwierdziła, a ja natychmiast włączyłem wiadomości. Podczas pobytu tutaj, ani razu nie oglądałem wiadomości, a także nie mogłem nic wynieść z rozmów paryżan, ponieważ nie mówiłem aż tak dobrze w ich języku. A co jeśli jego samolot się rozbił? Albo został porwany? Cały się trzęsłem, serce waliło mi jak oszalałe.- Halo? Harry, jesteś tam?!
 - Tak.- odpowiedziałem krótko. W wiadomościach nic nie było.- Czy jakiś samolot w ostatnim czasie się rozbił?- zapytałem, podbiegając do laptopa. Zacząłem szukać jakichkolwiek informacji, wpisując w wyszukiwarkę "Louis Tomlinson".
 - Coś ty! Gdybym wiedziała, od razu dzwoniłabym do ciebie i Lou, aby upewnić się, że nic wam nie jest, zwłaszcza, ze ostatnio często latacie samolotami.- przeglądałem stronę internetową, nie rozumiejąc o co chodzi tej dziewczynie.
 - Co ty pieprzysz Viv? Ja leciałem raz prywatnym samolotem Lou. On teoretycznie też powinien lecieć tylko raz!- włączyłem jakąś przypadkową, amerykańską stronę z plotkami i czekałem, aż się załączy.
 - Teraz nie wiem o co chodzi. Ciągle ludzie gadają o tym, że Louis jest widywany na lotnisku z narzeczonym! Miał lecieć do Paryża, aby poprosić cię o rękę! Nie dzwoniłam do was, bo myślałam, że jesteście zbyt zajęci sobą.- mimowolnie się uśmiechnąłem, a Paryż wydał mi się lepszym miejscem, gdy wyobraziłem sobie jak Louis mi się tutaj oświadcza. Natychmiast pokręciłem głową, wyrzucając ten obraz z głowy, ponieważ takie coś się nie stało, a nikt nie wie, co się dzieje z moim chłopakiem.
 - Ja pierdolę Viv... zepsułaś niespodziankę.- zaśmiałem się.- Nie widziałem go, odkąd jestem we Francji. Nic totalnie nie rozumiem...- zacząłem i spojrzałem na ekran komputera. Otworzyłem szeroko usta, a serce jakby mi się zatrzymało. O mało nie wypuściłem telefonu, widząc zdjęcia Lou z ostatnich kilku dni.- Oddzwonię później.- rozłączyłem się szybko i zacząłem czytać artykuł zatytułowany "Louis Tomlinson i jego piękna narzeczona w podróży do Meksyku! Gorące zdjęcia z lotniska!"
~*~
 Nie mogłem uwierzyć, że to co wyczytałem w internecie było prawdą. Nie trzymało się to kupy. Siedziałem już w samolocie, wracając do domu i rozmyślałem nad tym wszystkim, co było na tych wszystkich portalach. On zawsze korzystał ze swoich linii lotniczych, a u nich przecież był zakaz robienia zdjęć przez fotoreporterów, chyba że ktoś wpłacił pieniądze na koszt lotniska i chciał, aby oni się pojawili. Czyżby Eleanor chciała się pokazać i wynajęła paparazzi, a Lou musiał się zgodzić?! Ta dziewczyna zaczynała mnie przerażać. Na ich wspólnych zdjęciach wydawał się tak przygnębiony, że moje serce się łamało. Co ona z nim zrobiła?! I czemu on się na to zgodził? To dziwiło mnie najbardziej. Jak wrócę do NYC będę musiał z nim porozmawiać...
~*~
 - Dwa... Osiem... Zero... Sześć.- wpisałem kod, odblokowujący wjazd na ostatnie piętro. Jazda w górę tak się dłużyła, że miałem wrażenie, jakbym jechał godzinami. W końcu znalazłem się na górze i pierwsze co obiło się o moje uszy, to śmiech jakiejś dziewczyny, zapewne była to Eleanor. Powoli wszedłem do pokoju, rzucając walizki po drodze. Zauważyłem, przygnębionego Lou, który siedział sztywno i przytulającą się do niego Ellie. Wzdrygnąłem się, widząc ten obrazek. Oni zupełnie do siebie nie pasowali. W ogóle Lou nie pasował do kobiet. Nadal nie mogłem sobie wyobrazić, jak on mógł kiedyś być z kobietami. Odchrząknąłem głośno, aby oboje mnie usłyszeli. Natychmiast się odwrócili w moją stronę. Eleanor była wściekła, a Lou w końcu się uśmiechnął, jednak był równocześnie przygnębiony. Jego oczy prosiły o pomoc. Co tu jest grane?!
 - Po co tu przyszedłeś?- zapytała zbulwersowana dziewczyna. Spojrzałem się na nią zdziwiony. Trochę za bardzo się rządziła.
 - Mieszkam tutaj?- zapytałem, kładąc plecak obok siebie i zdejmując kurtkę. Nadal było mi trochę zimno, choć system grzewczy działał jak należy. Nigdy nie przepadałem za grudniem, ogólnie - za zimą. Marzyło mi się zamieszkać w jakimś mieście, gdzie zawsze jest ciepło. Na przykład w Los Angeles, czy Miami.
 - Już nie.- uśmiechnęła się ironicznie. Lou spojrzał na nią z obrzydzeniem i wrócił wzrokiem do mnie. Nie odzywał się ani słowem.- Twoje rzeczy są spakowane i leżą na górze, możesz je zabrać i więcej tu nie wracać.- dodała, a ja otworzyłem szerzej oczy.
 - Harry, ja i Eleanor jesteśmy razem, bierzemy ślub.- powiedział w końcu mój (a może nie mój?) chłopak. Spojrzałem się na niego, widać, że wcale tak nie uważał. Musiał udawać.- Nie chcemy, abyś mieszał się do naszego życia.- dodał. Myślałem, że moja głowa zaraz wybuchnie, nie potrafiłem przyswoić do siebie tych informacji. Coś nie grało mi w tym całym bałaganie. To nie mogła być tez prawda. Tylko kiedy się o tym dowiem.
 - Czy to są jakieś pierdolone żarty? Gdzie jest ukryta kamera? No ludzie, czekam na mój bukiet kwiatów, bo nie mam co do wazonu włożyć!- krzyczałem, nie mogąc powstrzymać nerwów. Eleanor wstała, próbując wydać się groźną. Zacząłem się histerycznie śmiać, wtedy wstał Lou. Podszedł do mnie i złapał za ramię, ciągnąc do windy. Zdziwiłem się.
 - Poczekaj El.- odezwał się i przeszedł ze mną przez korytarz. Wcisnął guzik i czekał ze mną. Gdy drzwi się otworzyły, wepchnął mnie przez nie i wsiadł razem ze mną, wciskając parter. Gdy tylko maszyna zaczęła zjeżdżać, odwrócił się w moją stronę.
 - Boże, o co tu cho...- zacząłem, jednak Louis przerwał mi pocałunkiem. Wpił się niechlujnie w moje usta, więc odwzajemniłem jego gest, przyciskając go do siebie. Po chwili odsunął się ode mnie. Miał łzy w oczach i był strasznie przygnębiony.
 - Spotkamy się niedługo w domku. Ona o nim nie wie. Wszystko ci wytłumaczę Harry.- powiedział. Byliśmy już na dole, kiedy on położył dłoń na moich plecach, nakazując, abym wysiadł. Przystanąłem na chwilę, aby zobaczyć, jak łzy spływają po jego policzkach.
 - Lou...- zacząłem, lecz drzwi zaczęły się już zamykać.
 - Kocham cię Loczku.
***
notka od autorki: Co tu więcej mogę powiedzieć? Niespodzianka! Było zbyt kolorowo, żeby było prawdziwie C: Mam dzisiaj doła, bo umarł mój  pan od wfu i byłam na pogrzebie, ehh :< Proszę o modlitwę za niego oraz jego najbliższych,z  góry dziękuję x
Wasza Lucy

5 komentarzy:

  1. Teraz już bez wyrzutów sumienia mogę nazywać tę idiotkę żmiją, podłą, wredną i przebiegłą. Eleanor per żmija powiedziała Louisowi, czego od niego żąda, zagroziła mu zabiciem Harry'ego przez Tristana. Innego scenariusza nie widzę. Cokolwiek się okaże, nic nie zmieni faktu, że jest psychiczna, zmuszać do ślubu?...

    *Pytania*
    1. Czemu Louis się zgodził na TO?
    Nie chciał krzywdy swojego ukochanego, jednej z najbliższych osób. Zgodziłby się na wszystko, byle tylko Go uchronić.. :(
    2. Co było motywem działania El?
    Szaleńcza obsesja, niespełniona miłość? Kurczę, coś więcej? Może coś wymyśliłaś, Madziu :O
    3. Co teraz stanie się z Larrym?
    Myślę, że Louisowi uda się jakoś pojechać do ich domku, tam wszystko wyjaśni z Harry'm. Do tego czasu...będzie "żył" przy naszej drogiej bohaterce? A Cupcake pewnie będzie szukał odpowiedzi, bał się, myślał cały czas o swoim Boo :(
    4. Czy była to decyzja Lou?
    NIE!!!
    5. Jak mogą rozwiązać tą sprawę, nie mieszając policji?
    (Zatrudnić płatnego zabójcę.) Nie mam pojęcia, to ciężkie pytanie. Postawiłabym na szczerą rozmowę, ale w tym wypadku, zadziałałaby?...

    Doczekałam się "mrocznego" rozdziału, wszystko wywróciło się do góry nogami, to trudne.. Ale mam swój ukochany cytat :)
    Do następnego? :)
    @smolipaluch
    ***
    "Oni zupełnie do siebie nie pasowali. W ogóle Lou nie pasował do kobiet."

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak już mówiłam coraz bardziej nie lubię El i coraz większą ochotę mam ją walnąć patelnią (o czym też już wspominałam :))

    OdpowiedzUsuń
  3. o matko, nie wierzę w to wszystko... JAK?! kurde, chcę już szybko wyjaśnienia tej sprawy, proszę, nie każ mi długo czekać! /louzstyles

    OdpowiedzUsuń
  4. Elka weź się nie wpierdalaj! Ale perspektywa rozzłoszczonej El strasznie mnie bawi. Swoją drogą jak Lou może się na to godzić?! Ehhh....

    OdpowiedzUsuń
  5. Niewiem o co chodzi maskara wgl wtf
    Mam nadzieje ze wszystko sie ulozy
    Wyrazam swoje wyrazy wspolczucie dla Pana od wfu :(

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy