Mój mózg już pikał na czerwo, co oznaczało, że zaraz eksploduje. Dosłownie. Nic się nie zgadzało. Wszystko było tak zagmatwane i musiało mieć drugie dno. Spojrzałem na wielki notes, który został jako nieliczny w moim starym mieszkaniu. Całe szczęście umowa była do końca roku, więc przez najbliższe tygodnie mogłem zaszyć się tutaj, a nie w hotelu. Wziąłem długopis i próbowałem połączyć kolejny element układanki tego pieprzonego zdarzenia.
Louis chciał mi się oświadczyć, więc chciał polecieć do Paryża (obok tego narysowałem kilka serduszek).
Nie wiadomo skąd wzięła się Eleanor.
Zagroziła mu, manipulowała nim, albo go więziła, żeby został przy niej.
Wmówiła całemu światu, że jest jej narzeczonym.
A on nie wie jak z tego się wykręcić, bo jest rozbity.
Tylko jakim cudem oni się spotkali? I jak on zgodził się, żeby namówiła go do tego wszystkiego? Może jest w zmowie z Tristanem i chcą się na mnie zemścić, za to co mu zrobiłem w zemście za Lou. To jest totalnie pojebane, a mój mózg już tego nie wytrzymuje. Jest też opcja, że Eleanor jest współczesnym wcieleniem Voldemorta, albo działa na jego rozkazy i rzuciła zaklęcie na mojego chłopaka albo stworzyła ze Snape'em eliksir miłosny, który mu podała...
To chyba jedyna opcja, która ma sens. Wątpię, że nagle stał się w 100% hetero, pokochał Ellie i teraz chce z nią założyć super szczęśliwą rodzinkę z dwójką dzieci i małym alaskianem, który mi się marzy.
O nie. To były n a s z e plany. Małe pieski przypominające husky, które biegają po podwórku, a nasze dzieci biegałyby za nimi, próbując pociągnąć za ogon, czy wytarmosić za uszy. Uśmiechnąłem się na to wyobrażenie. Jednak jak szybko się pojawił, tak samo zniknął. Póki jest Eleanor, nic nam się nie spełni.
Wiedźma.
O tak, to najbardziej ją opisuje. A może diablica z piekła rodem? Sam szatan mógłby brać u niej lekcje, jak niszczyć innym życie. Spojrzałem na ekran telefonu. Za jakieś 2 godziny Vivienne miała odebrać Zayna z lotniska. Ugh, jeszcze miesiąc temu planowaliśmy, żebyśmy spędzili w czworo Mikołajki. A tu niespodzianka. Może oni mi pomogą to naprawić? Teraz jednak musiałem się ubrać, żeby pochodzić za Louisem i Eleanor. Wszędzie w internecie było pełno informacji, że dzisiaj robią zakupy przed ślubem. Na samą myśl o tym zbierało mi się na wymiotowanie. Uznałem, że trochę ich pośledzę i odnajdę kolejny element tej zwariowanej układanki.
Jeśli mój mózg nie wybuchnie, oczywiście.
W jednym ze sklepów spędzili trochę więcej czasu. Sklep z butami na ślub. Typowo obcasy, baletki, wszystko inne, co panna młoda może mieć na ślub. Zgaduję, że odbędzie w jakimś budynku, bo gdy tylko wyszli, pokazała śliczne szpilki w kolorze ecru, oraz baleriny również w tym odcieniu. W końcu zaczęła rozmawiać z paparazzi, opowiadając o przygotowaniach do ślubu. Jako, ze miałem na sobie długi, czarny płaszcz, na głowie czapkę, a przed sobą aparat, nie rozpoznali mnie w tłumie. Robiłem zdjęcia i udawałem, że interesują mnie oni, a nie tylko sam Lou. W końcu odważyłem się odezwać:
- Mógłbym z panem przeprowadzić wywiad na temat ślubu?- starałem się troszkę zmienić mógł głos, aby Eleanor nic nie podejrzewała, jednak Lou zrozumiał mnie na tyle, aby się zgodzić na moją propozycję. Przez obiektyw aparatu zobaczyłem, że odwraca się w moją stronę i patrzy na mnie z radością wymalowaną na twarzy.
- Oczywiście.- odpowiedział z uśmiechem, puszczając rękę Eleanor. Podszedł do mnie i wyciągnął wizytówkę, którą zręcznie złapałem. Pochylił się do mnie i szepnął na ucho:- Jutro o 8 w domku, powiem jej, że wyjechałem na jeden dzień.
Odsunął się i zniesmaczony wrócił do dziewczyny, a ja odwróciłem się na pięcie i wróciłem do domu, aby ułożyć kolejny puzzel
Wiedźma.
O tak, to najbardziej ją opisuje. A może diablica z piekła rodem? Sam szatan mógłby brać u niej lekcje, jak niszczyć innym życie. Spojrzałem na ekran telefonu. Za jakieś 2 godziny Vivienne miała odebrać Zayna z lotniska. Ugh, jeszcze miesiąc temu planowaliśmy, żebyśmy spędzili w czworo Mikołajki. A tu niespodzianka. Może oni mi pomogą to naprawić? Teraz jednak musiałem się ubrać, żeby pochodzić za Louisem i Eleanor. Wszędzie w internecie było pełno informacji, że dzisiaj robią zakupy przed ślubem. Na samą myśl o tym zbierało mi się na wymiotowanie. Uznałem, że trochę ich pośledzę i odnajdę kolejny element tej zwariowanej układanki.
Jeśli mój mózg nie wybuchnie, oczywiście.
~*~
Pierwszym sklepem jaki odwiedzili, był sklep z butami. Wszędzie było pełno fotoreporterów, których Lou próbował unikać wzrokiem i skupić się wyłącznie na oglądaniu wystaw. Ellie natomiast była w swoim żywiole. Machała, uśmiechała się, czasem nawet zaganiała m o j e g o chłopaka, żeby pozował razem z nią. Jednak nie był zbyt do tego przekonany. Wpychała go do każdego kolejnego sklepu i z każdego wychodzili z przynajmniej jedną reklamówką. Nad moją głową zaświeciła się lampka - może chciała wykorzystać tylko jego pieniądze, a potem jak gdyby nigdy nic odejść? W takim wypadku mógłbym jej oddać wszelkie moje oszczędności i dorobek Styles' Photography. Tylko niech się od niego odpierdoli!W jednym ze sklepów spędzili trochę więcej czasu. Sklep z butami na ślub. Typowo obcasy, baletki, wszystko inne, co panna młoda może mieć na ślub. Zgaduję, że odbędzie w jakimś budynku, bo gdy tylko wyszli, pokazała śliczne szpilki w kolorze ecru, oraz baleriny również w tym odcieniu. W końcu zaczęła rozmawiać z paparazzi, opowiadając o przygotowaniach do ślubu. Jako, ze miałem na sobie długi, czarny płaszcz, na głowie czapkę, a przed sobą aparat, nie rozpoznali mnie w tłumie. Robiłem zdjęcia i udawałem, że interesują mnie oni, a nie tylko sam Lou. W końcu odważyłem się odezwać:
- Mógłbym z panem przeprowadzić wywiad na temat ślubu?- starałem się troszkę zmienić mógł głos, aby Eleanor nic nie podejrzewała, jednak Lou zrozumiał mnie na tyle, aby się zgodzić na moją propozycję. Przez obiektyw aparatu zobaczyłem, że odwraca się w moją stronę i patrzy na mnie z radością wymalowaną na twarzy.
- Oczywiście.- odpowiedział z uśmiechem, puszczając rękę Eleanor. Podszedł do mnie i wyciągnął wizytówkę, którą zręcznie złapałem. Pochylił się do mnie i szepnął na ucho:- Jutro o 8 w domku, powiem jej, że wyjechałem na jeden dzień.
Odsunął się i zniesmaczony wrócił do dziewczyny, a ja odwróciłem się na pięcie i wróciłem do domu, aby ułożyć kolejny puzzel
***
a/n: 24.06 to rocznica rules- zachęcam do przeczytania sobie tego jeszcze raz, żeby odświeżyć pamięć :D
Rozdział przejściowy, mam mało czasu, ponieważ dzisiaj miałam bierzmo koleżanki - byłam jej świadkiem
cóż, wyjeżdżam za 2 tygodnie i wracam dopiero w sierpniu, postaram się dodać jeszcze 3/4 rozdziały (i pozostawię was w najgorszym momencie, haha). Jak wasza średnia, do której klasy idziecie po wakacjach? Macie pasek, każdy zdaje? WRESZCIE JUTRO ZAKOŃCZENIE!
Nie wiem co myśleć o tym rozdziale. Jest bardzo tajemniczy, a na te Elkę już mam cegłę gotową -,-
OdpowiedzUsuńRozdział świetny jak zawsze 😉
OdpowiedzUsuńPrzejdę od razu do pytań, bo właśnie one złożą się na mój komentarz w tym rozdziale :)
OdpowiedzUsuń1. Co mogło być istotnym elementem układanki?
Nie wiem, co o tym myśleć - zastraszanie Louisa? Tristan mógłby wnieść oskarżenie o pobicie przez Harry'ego. Plus ta cała relacja z Eleanor, ona też jest podejrzana i dość dziwna.
2. Który z pomysłów Hazzy mógł być najbardziej prawdopodobny?
Oczywiście, że ten z Czarnym Panem, hehe. A tak serio, to zdecydowanie zemsta (to by się nawet zgadzało z moją hipotezą, woho, w końcu coś zgadłam? :D).
Czekamy na wizytę Larry'ego w domku, będzie się działo.
Do następnego? :)
@smolipaluch
to dziwne bardzo jest ok
OdpowiedzUsuńCzekam na ich spotkanie