środa, 13 maja 2015

Rozdział 16

Harry's POV

- Louis, uspokój się.- szeptałem, gdy mój chłopak cicho łkał w moją koszulkę. Nie wiedziałem, co mam robić. On się tak bał, robił się smutny, gdy tylko wspominałem o koszmarach. Nie raz próbowałem zacząć tą rozmowę, jednak on za każdym razem mnie zbywał i zmieniał temat. Jednak świadomość, że on każdej nocy cierpi, nie dawała mi spokoju i sprawiała, że moje serce łamało się na miliony kawałeczków.
- Może pogadamy o tym rano? Teraz jest za późno...- uznał, wtulając się mocniej we mnie. Delikatnie dotknąłem jego policzków, ścierając łzy. Czasem czułem się jak ktoś starszy, dojrzalszy. Bałem się o niego, martwiłem i nie wyobrażałem sobie, żeby go teraz mogło zabraknąć. Nie mogłem mu pomóc, nie wiedziałem jak. Gdybym tylko mógł, dla niego przeniósłbym nawet góry.
- Teraz jest rano. Gdzieś koło 4.- odpowiedziałem i poczułem, że delikatnie się uśmiecha. Mimo iż, ledwo go widziałem, pocałowałem go w czoło i jeszcze raz potarłem policzki kciukami.- Poza tym kochanie, obaj wiemy, że nocy zostały stworzone głównie po to, by mówić rzeczy, których nie jesteś w stanie wypowiedzieć następnego dnia.- mruknąłem, przypominając sobie mądry cytat, który przeczytałem gdzieś w internecie. W takich chwilach warto być wrażliwcem, który kocha takie cnotliwe i pełne uczuć teksty.
- Serio, Hazz? Serio?- zachichotał, jednak po chwili przytulił mnie jeszcze mocniej. Zaczynało się robić trochę niewygodnie, ziemia była twarda i wilgotna, bo ostatnio tutaj padało, a leżenie w jednej pozycji przez jakiś czas, wcale nie pomagało.
- Lou, proszę powiedz mi. To przeze mnie masz te koszmary?- spytałem, a on zesztywniał i przestał płakać. Teraz to ja miałem ochotę szlochać. Poczucie winy męczyło mnie, odkąd zobaczyłem smutnego Lou w Londynie. A potem zobaczyłem jak spada z wieżowca, to było dla mnie cios poniżej pasa, muszę żyć z wyrzutami sumienia już 4 miesiące, a koszmary Louisa w tym nie pomagają. Obwiniam siebie i swoje zachowanie. Myślałem, że umieszczenie go w zakładzie pomoże, jednak brak kontaktu między nami był nie do zniesienia. Nie mogłem się odnaleźć w świecie, gdzie Lou był mi daleki, nie potrafiłem przestać o nim myśleć. Dlatego zapisałem się na boks, aby zagłuszyć swoje myśli, wyładować napięcie, zapomnieć o wyrzutach zjadających mnie każdego dnia. Uczucie, że mogę być przyczyną jego bólu, strachu, jego koszmarów... tego nie dało się zagłuszyć. Nic, ani nikt mi nie pomógł. Ale teraz mogę dowiedzieć się prawdy.
- Harry! Boże, nie! Absolutnie! Skąd ci przyszedł do głowy ten pomysł?!~Myślałem, że jesteś mądrzejszy!- zaczął szybko mówić, jednak nie przekonało mnie to. Westchnął i pokręcił z głową, łaskocząc mnie swoimi włosami po twarzy.- Hazz....- szepnął.- Dlaczego ty mnie kochasz? Nie jestem ani dobry, ani miły, czasem uparty i upierdliwy...
- Dlaczego cię kocham?- zaśmiałem się cichutko z odczuwalną ironią w głosie.- Po prostu nie potrafię zobaczyć w nikim innym tego, co widzę w tobie. - odpowiedziałem.- A teraz Lou... powiedz mi co się dzieję. Może zdołam ci pomóc, kocham cię.
- Ja siebie też kocham, ale...- zaciął się i mogę być pewien, że przygryzł wargę.- nie wiem czy dasz radę mi pomóc.- westchnął. Poczułem, że znowu płaczę, jednak nie chciałem już nic więcej mówić. Czekałem, aż wytłumaczy mi co się działo, co było powodem jego koszmarów, czemu nie chce ze mną rozmawiać.- Hazz... ja... ja przez cały pobyt tam... Ja myślałem, że mnie opuściłeś, że nie chciałeś już mnie znać, że mnie nienawidzisz za to, co ci zrobiłem... Ja ... Ja...

Louis' POV

Biegłem ile sił w nogach. Wszędzie było ciemno, a ja potykałem się o swoje krótki nóżki. Las był ogromny, konary wielkich drzew wystawały prawie do 30 centymetrów nad ziemią. Jednak nie mogłem się zatrzymać. Musiałem biec, uciekać, jak najdalej stąd. Nie mogłem pozwolić aby mnie złapał. Przewróciłem się. Kurwa. Z mojej kostki leciała krew. Bałem się. Ciemność opanowała najbliższą okolicę. Tylko drzewa, ja i ten psychopata. Nie mogłem się podnieść. Noga przeraźliwie bolała. Łzy spływały mi po policzkach. Usłyszałem szelest liści. Ktoś nadepnął na gałąź. On tu szedł. Idzie tu, idzie. Zrobi mi krzywdę. Nie, proszę... zostaw! Był coraz bliżej. Bliżej. Bliżej. Z każdym krokiem. Łamanie gałązek. Szelest liści. Wtuliłem się w konar. Szedł po mnie. Nie uda mi się schować. Nie ucieknę. Pomocy. Niech mnie zostawi. Jego dłoń. Boże. To mój koniec. Jest już obok. Jego twarz pojawiła się zza pnia drzewa. Nie. Proszę. Odejdź! Krzyczałem. Bałem się. Na twarzy pojawił mu się cyniczny uśmiech. On znowu to zrobi. Skrzywdzi mnie. Jedna łza. Druga. Schylił się po mnie. On chce mnie zniszczyć. Podniósł mnie. Odwróciłem głowę. Poczułem uderzenie w policzek. Nie. Nie. Nie! Ciepły oddech na moim karku. Dreszcz na moim ciele. Jego duża dłoń uderzająca moją twarz po raz kolejny."Jesteś szmatą" usłyszałem jego słowa. Odbijały się jak echo i wracały do mnie znowu. I znowu. I znowu. Byłem szmatą. Nic nie warty. A on był zły. "Zostaw w spokoju Stylesa. Nie zasługujesz na niego" Rzucił mną o ziemię. Bolało. Kopnął mnie w brzuch. Wyplułem krew z moich ust. Płakałem. Bałem się. Znowu mnie uderzył. Pochylił się nade mną. Miało się stać najgorsze. Tylko nie to! Harry! Harry, pomóż mi! Harry, gdzie jesteś! "Jesteś skurwielem, Tomlinson.". Jego głos był jak echo. Nigdy tego nie zapomnę. On ciągle tu wraca. "Harry cię nie kocha. On cię nie chcę. Zostaw go. Nie wracaj. Daj mu spokój." Mówił coraz szybciej. Bałem się go. A jeśli to prawda? Jeśli Harry mnie nie chciał?! Co jeśli zostanę sam?! Nie wiedziałem co robić. Uderzył mnie. Znowu. I znowu. Potem poczułem, że wbija coś w mój brzuch... moje oczy się zamykały, a jedyne co widziałem to jego chytry uśmiech. 

- Ja się bałem ci to powiedzieć, ja nie wiedziałem jak zareagujesz... Harry... codziennie... oni, oni... on ...- urwałem, nie wiedząc co dokładnie powiedzieć. Wstydziłem się tego. Bałem. Wspomnienie tego wywoływało u mnie dreszcze. Ściszyłem głos jeszcze bardziej.- On codziennie to robił... Bił mnie, szarpał, gdy tylko widział, że Zayn wychodzi z pokoju, gdy go nie ma przy mnie, gdy na noc zostawałem sam w pokoju... on przychodził i ... oh Harry! On mnie gwałcił.- zaszlochałem.

Harry's POV

Zaniemówiłem. Nie spodziewałem się takiej odpowiedzi. Byłem wstrząśnięty, a jedyne co w tej chwili mogłem zrobić, to trzymanie Louisa w swoich ramionach. Trząsł się i szlochał, a ja wpatrywałem się w dal i leżałem sztywno. Moje myśli były zapełnione wspomnieniami z zapłakanym i wystraszonym Lou. Boże, co musiało kierować tym człowiekiem?! Z chęcią bym go teraz ukatrupił, zrobił to samo, co on robił mojemu niebieskookiemu. Może ten boks się przyda? Może jeszcze pomszczę mojego chłopaka?
- Lou...- zacząłem, jednak on mi przerwał. Dałem mu jeszcze chwilę na uspokojenie się, aby mógł mówić dalej. Bałem się obrotu spraw. Bałem się, że wyniknie z tego coś gorszego.
- Gdyby chodziło tu o to, co robił... to było nic... mam pełno blizn po nim... codziennie przez sen musiałem je zdrapywać... budziłem się w kałuży krwi... moje nogi, moje ręce... one całe były w strupach... czasem on... po prostu.. Boże... był ostry... bolało... tam też krwawiłem... ale... Hazz to nie wszystko... On się znęcał też psychicznie... Ciągle mi powtarzał, że mnie nienawidzisz, dlatego nie chcesz się spotkać... Że nie chcesz mnie znać. Że się mną nie interesujesz. Mówił, że na ciebie nie zasługuję... Codziennie mi się śni, codziennie mam ten sam sen, boję się, że jak się obudzę to znowu tam będę, w kałuży krwi, a ciebie nie będzie obok mnie... Harry ja się tak bałem, że mnie zostawisz, bałem się, że mnie nie kochasz.
Nie wiedziałem co robić. Z trudem przełknąłem ślinę i chciałem coś powiedzieć, otworzyłem usta, jednak z powrotem je zamknąłem, nie będąc pewien, co mogę powiedzieć. Nie spodziewałem się tego. Wszystko, tylko nie to! Uznawałem, że może być to moja wina, że nie radzi sobie ze stratą tego wszystkiego, że nie lubi tamtego miejsca, że ktoś go denerwował, nawet przypuszczałem myśl, że ta doktor jest dziwna! Nigdy nie powiedziałbym - ba! nawet nie pomyślał - że to może być gwałt. I to nie jeden. Miałem ochotę zrobić krzywdę tej osobie, chciałem, aby poczuł się tak samo jak mój Lou. Nigdy w życiu nie traktowałem kogoś z góry, nie oceniałem go, zanim nie poznałem, zawsze byłem przyjazny, miły, ale teraz czułem taką nienawiść do oprawcy, że nie dało się tego zastąpić w słowa. Otworzyłem ponownie usta, lecz znowu nie wiedziałem o co zapytać. A może lepiej, abym go pocieszył? Nie, na to było za późno. Albo go chociaż uspokoił? Chyba mi nie wyjdzie...
- Czemu tego wcześniej nie powiedziałeś? Mnie, czy lekarzowi?- szepnąłem mu do ucha. Przez chwilę był cicho i nie wiedział, co odpowiedzieć.
- Nikt by mi nie uwierzył.- odrzekł po chwili namysłu.- Kto słuchałby niedoszłego samobójcy, skoro ktoś ważniejszy mówił co innego?
Przez chwilę moje serce się zatrzymało. Puściłem Lou i podniosłem się, aby oprzeć się o stóg siana. Położyłem zaciśnięte w pięści dłonie na kolanach i zamknąłem oczy. Lou usiadł obok mnie i siedział w ciszy. No może nie do końca, bo co jakiś czas pociągał nosem. Byłem coraz bardziej wściekły. Zaufałem im. Zaufałem temu pieprzonemu lekarzowi, ośrodkowi, psycholog, temu ochroniarzowi, o którym opowiadała Viv, Zaynowi, który mieszkał z nim w pokoju. Zaufałem im wszystkim, a oni po prostu stracili szacunek w moich oczach. Nie potrafiłem się pozbierać. Mieli mu pomóc, a nie pogorszyć jego stan. Zaraz... ktoś ważniejszy od niego? Moje myśli krążyły wokół jednej osoby.
- Lou... powiedz mi proszę... kto ci to zrobił.- cisza. Milczał tak przez dłuższy czas.- Lou, błagam.- odezwałem się. Miałem jednak nadzieję, że moje przypuszczenia nie będą słuszne. Jednak, gdy się odezwał swoim załamanym głosem, miałem ochotę zerwać się z miejsca i jechać prosto do tego ośrodka.
- Hazz... to był Tristan... mój ochroniarz.

***
notka od autorki: i chuj x.x to był rozdział łatwy do napisania, bo wiedziałam co ma w nim być, a zarazem trudny, bo nie wiedziałam jak wam to przekazać, żebyście się wczuli. Trochę szybko, ale byłam niecierpliwa i akurat znalazłam chwilę czasu :D bałam się, że w niedziele nie zdążę, a nawet jeśli, to trochę nadrobimy miesiąc przerwy. W tym tygodniu miał być 22, a dopiero 16 jest. Nie ważne! Teraz czekajcie na 17 i 18, a głownie na 18, bo one będą bardzo kontrowersyjne!
Do napisania!
Wasza Lucy x
PS.: Rozdział dedykuję Anicie, czyli mojej @smolipaluch ♥  

7 komentarzy:

  1. Zacieram ręce, wypuszczam powietrze i piszę.
    Dołożyłaś kolejny, wielki element układanki i w końcu rozumiem, czemu Louis budził się we krwi i czemu miał koszmary. Ale nie jestem pewna, czy chciałam go poznać. Nigdy, w życiu nie pomyślałabym, że ta krucha istotka została zgwałcona, a raczej gwałcona przez cholernego Tristana. Co on musiał czuć, kiedy powtarzano mu kłamstwa i kiedy był sam w szpitalu? ;( Z kolei Harry i jego pięść, niech nie sprowadzą na siebie niebezpieczeństwa. Boję się tego, bo teraz wszystko miało się ułożyć przyszłym mężom... Pozostało mi czekać i mieć nadzieję (czy to nie zabrzmiało nazbyt dramatycznie?).

    Czwarta seria ^^
    1. Jak zaskoczyło cię tożsamość OPRAWCY/oprawczyni (czy popełniam jakiś błąd w tym rzeczowniku? pokazują mi się szlaczki)?
    Tak, myślałam o tym, że to może Tristan jest "tym złym", ale znowu - gwałt? Do znęcenia psychicznego dochodzi fizyczne, a to już jest tragiczne... Z tą oprawczynią też bym się zastanowiła, Eleanor też jest w to zamieszana...
    2. Czy po tym L&H ułożą sobie życie?
    Taktaktak, przynajmniej bardzo bym tego chciała, no bo kurczę, Louis tyle zniósł, tyle przeszedł, bym teraz utracić szanse na szczęsliwe, spokojne życie?
    3. Co w tym zamieszaniu zrobi Viv?
    Może... ściągnie Zayna, żeby został świadkiem w tej sprawie? Zayn wiedział, co się dzieje, ale Louis prosił go, by nic nikomu nie mówił.
    Moja wizja :)
    4. Kiedy pojawi się El?
    Może w momencie, kiedy będzie myślała, że Louis jest sam? Będzie chciała pojmać go w swoje sidła i uwięzić, jak podła czarownica.
    Tak naprawdę, to po prostu nie wiem. Ale czuję, że niedługo.
    "ELEANOR COMING SOON..."

    Czuję, że "dziękuję" w moich ustach (na klawiaturze, lol) traci na wartości, bo jest tak dużo rzeczy, za które chcę Ci podziękować.
    DZIĘKUJĘ, za to, że chciałaś, bym pierwsza przeczytała rozdział. Za to, że przesz (śmieszna odmiana xD) naprzód, z tą samą siłą i pomysłami, wstawiając nowe rozdziały. Za to, że tak samo kochasz przecinki.
    I dziękuję za dedykację, jeju... ;( ♥
    ***
    Nie ma mowy, bym cokolwiek zacytowała.
    Oto moja idolka, Merida Waleczna:
    "Niektórzy uważają, że los związany jest z ziemią, tak jak my jesteśmy z nią związani. Inni sądzą, że losy różnych ludzi są ze sobą splecione, jak nici tworzące wielką tkaninę. Ludzie chcą wiedzieć jaki los ich czeka lub usiłują go odmienić. Niektórzy nigdy go nie poznają, ale niektórym zostaje on ukazany".
    plum plum :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O kurde coo nieeee jezu nie tak nie moze byc ehhh nie wiem co myslec zajebac tego skurczybyka noooo kurde co za dupek ja mozna cos takiego ughhh noe wytrzymam,tak mi szkoda Lou jeju misiek biedactwo dobrze ze ma Harry'ego,nie zdziwilabym sie jakby teraz Hazz chcial sie zemscic ja bym to zrobila temu gnojkowi nalezy mu sie nooo,taaaak bardzo chce juz nastepny rozdzial ze sobie tego mis nie wyobrazasz a wiec do nastepnego i mam nadzieje ze jak najszybciej sie pojawi @nxd69

    OdpowiedzUsuń
  3. zakończyłam rozdział głośnym "kurwa". miałam często odczucia, że to Tristan za wszystkim stoi, ale nie spodziewałam się co robił Lou. jejuu.. przeraża mnie trochę wizja, że powoli zbliżamy się do końca, bo zupełnie nie wiem na co ja później będę czekać z niecierpliwością, ale z drugiej nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów. przy okazji mam złe przeczucia co do El, ale nie mam pojęcia w czym mogłaby przeszkodzić. czekam na następny rozdział! /louzstyles

    + dodaję jeszcze raz, bo piszę z telefonu i miałam mały problem, wybacz.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wykastruję Tristana razem z wszystkimi którzy to czytają

    OdpowiedzUsuń
  5. Tego się nie spodziewałan...

    A rozdział super zresztą jak zwykle 😜

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja pierdole! Ale dowaliłaś! Boże, nigdy nie spodziewałabym sie czegoś takiego! Nadal jestem w feelsach so nie za bardzo wiem co pisać, ale szykuje się akcja. DRAMA TIME!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Biedny Lou jeju dlaczego Zayn nic nie robil... Chyba skoro wiedzial powinien to zglosic...
    Harry bedzie w jakiejs bitwie czuje to.. Mam nadzieje ze w niej wygra moj aniolek

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy