niedziela, 1 lutego 2015

Rozdział 5

     Nałożyłem okulary na nos i ścisnąłem mocniej kierownice. Pieprzone światła. Oczywiście, gdy się spieszyłem, musiałem trafiać na same czerwone. Jęknąłem i rzuciłem się na oparcie. Czemu wszystko szło nie po mojej myśli?! W końcu, gdy sygnalizacja zmieniła swój kolor, ruszyłem z piskiem opon, wyprzedzając samochody, jadące obok mnie. Przy najbliższym skrzyżowaniu skręciłem w lewo, wjeżdżając do nieciekawej dzielnicy. Ale, czego się spodziewać, skoro jechałem do takiego miejsca, a nie innego? Dwa tygodnie minęły odkąd Lou się obudził, dwa tygodnie odkąd muszę udawać obojętnego, jakby jego szczęście było dla mnie mało istotne. Tak jak to było na początku naszej znajomości, kiedy liczyły się pieniądze oraz pozostawienie w spokoju pana Dowsona. Wtedy ten 63-letni mężczyzna był dla mnie ważniejszy, a w głębi serca nie wiedziałem, że uczucie ze szkoły średniej nadal jest ogromne, choć trochę przykurzone.
    Podjechałem pod stary, szary budynek, na którym było od groma obraźliwego graffiti. Za każdym razem, gdy tu przyjeżdżałem, moje ciało przebiegały dreszcze. Śmierdziało tu alkoholem, moczem, czasem nawet marihuaną. Szare sportowe spodenki, bluza z kapturem oraz okulary - ostatnio mój ulubiony strój, gdy nie byłem w pracy. Nadal kochałem fotografię, nadal to było moim priorytetem. Jednak ostatnio zrobiło się o mnie głośno, po tej wystawie i sesji z Cher Lloyd, więc musiałem się ukrywać, zwłaszcza, gdy znajdowałem się w takiej dzielnicy. Nie mogłem jednak pozwolić, żeby być mięczakiem, tchórze słabeuszem. Musiałem pokonać swoje lęki, bo od teraz będę musiał chronić Louisa, nie ważne co ta kobieta mi powiedziała.
    Wysiadłem z samochodu, uprzednio go zamykając. Przerzuciłem moją torbę sportową przez ramię i wszedłem w ciemną uliczkę, obok której znajdował się bar, studio tatuażu i jakiś mizerny sklepik. Skierowałem się do tylnego wejścia, które również prowadziło na górną część budynku. Otworzyłem je zapasowym kluczem i wbiegłem po schodach, żeby jak najszybciej znaleźć się w pomieszczeniu. Będąc na piętrze, obejrzałem się po sali. Znajdował tu się bar z napojami - zarówno energetykami, jak i alkoholem. Na środku stała mata, a po bokach worki. Pomieszczenie było stare, pachniało tu wilgocią, nawet grzyb pokrył już ścianę. Pewnie mało osób wiedziało o tym miejscu. Zwłaszcza z osób pokroju Louisa, czy Vivienne. Nawet mnie, jednak się dowiedziałem i teraz mogłem się wyżyć. Mężczyzna, niewiele starszy ode mnie, wreszcie zauważył moją obecność i z szerokim uśmiechem podszedł w moją stronę.
     - Znowu chcesz poćwiczyć?- zapytał. Kiwnąłem głową i zdjąłem okulary. Dłonie mi się trzęsły, jednak wiedziałem, że nawet jeśli to nie jest zbyt legalne, to da mi więcej siły, pewności siebie i odwagi, niż zwykła siłownia. Skierowałem swoje kroki do "szatni". Tak na prawdę był to zwykły kąt, zasłonięty kotarą, za którą były wieszaki. Ściągnąłem z siebie bluzę i obejrzałem swoje ciało. Tatuaże pokrywały moją skórę, a ja z czasem żałowałem, że mam ich tak dużo. Jednak szybko zarzuciłem na siebie białą bokserkę, a dłonie wsunąłem w rękawice. Związałem moje przydługie włosy i wróciłem do mężczyzny, który teraz stał na macie z jakimś facetem, wyglądającym na groźnego. Nie zwracałem na nich zbytnio uwagi i podszedłem do worka treningowego. aby wyżyć się na nim. Okrążyłem mojego "przeciwnika" i zacząłem uderzać. Raz. Drugi. Trzeci. Mocniej. Szybciej. Sprawniej. Chciałem pokazać, że jestem silny, ale z każdą sekundą pod moimi oczami zbierało się coraz więcej łez. Nie mogłem powstrzymać uczuć, które rozsadzały mnie od środka.

     - Louisowi na razie będzie bez ciebie lepiej Harry, zrozum to... - Vivienne powiedziała, zmarszczyłem brwi, nie rozumiejąc jej słów. Czy ona chciała, abym zerwał z nim kontakt? Nie! Nie, nie, nie! Ja nie mogę! Ja go kocham! Ja go tam nie zostawię!- Wiem, że będziecie tęsknić, ale on się musi oswoić z tamtym miejscem. A jeśli będzie wiedział, że na niego czekasz, to nie zechce tam zostać. Wiesz, że to mu pomoże.

    Jej słowa wypowiedziane zaraz po jego wybudzeniu się, gdy ustaliliśmy, żeby umieścić go w SUNNY. Nie mogłem uwierzyć, że i ona była przeciwko mnie. Przecież, gdybym był obok niego, łatwiej by to zniósł. Razem byśmy to znieśli. Prawda?

     - Pan tego nie rozumie? Myślałam, że to jasne.- doktor Fenty prychnęła, a ja zarumieniłem się.- Musimy stopniowo przechodzić terapię, a nie od końca. Najpierw zaczniemy od zwalczenia pracoholizmu, wykorzystywania ludzi, a dopiero zajmiemy się sprawą waszej relacji. To jest świeża rana, jeszcze krwawi, więc zamiast mu pomóc, tylko by to pogorszyło. Proszę mi zaufać.

    Uderzyłem mocniej worek, bo spotkanie z panią psycholog było na prawdę bolesne. Nie mogłem się pogodzić z opuszczeniem mojego Lou. Wychodząc z gabinetu, miałem ochotę pójść do niego, wziąć w swoje ramiona i powiedzieć głupie słowa "będzie dobrze", które w tamtym momencie nic nie znaczyły, lecz dałyby dużo. Uderzenie. Z lewej. Z prawej. Kopniak. Czemu to spotkało właśnie nas?!

Louis' POV

     - Louis!- Eleanor pisnęła, a ja przestałem ją łaskotać, gdy wszyscy pacjenci obejrzeli się na nas. Przygryzłem wargę, żeby nie wybuchnąć śmiechem, bo jej mina była przekomiczna. Wyglądała jak mała dziewczynka, której zabrano ulubioną lalkę i położono tak wysoko, że nie może jej dostać.- Jesteś okropny!- jęknęła. Siedzieliśmy na ławce i czekaliśmy, aż Zayn wróci z miasta. Tristan zadeklarował się, że pójdzie tam z nim, więc zostaliśmy tylko we dwoje. Było już ze mną na tyle dobrze, że przez większość czasu chodziłem o kulach, zamiast na wózku. Byłem szczęśliwszy, bo mogłem wreszcie sam pójść do toalety, czy przedostać się z łóżka do szafy. To był postęp. Żebra nie bolały tak bardzo, kostka też się goiła. Nawet lekarz, który ostatnio mnie odwiedził, aby zrobić USG, uznał, że w przeciągu tygodnia zdejmiemy gips. Wszystko się układało.
     - Nie jestem.- mruknąłem. Ona obejrzała się na mnie mrużąc oczy. Wyglądała, jakby miała mnie zabić spojrzeniem. Zacząłem się przy nich trochę odzywać, ale i tak były to jak najkrótsze odpowiedzi. Jedynie przy Zaynie mogłem się otworzyć i zwierzyć ze swoich problemów. Bardzo dużo gadaliśmy o Viv. Był nią tak oczarowany, że nie zdziwiłbym się, gdyby tu wrócił i oznajmił, że wytatuował sobie jej imię. Opowiedziałem mu o Harrym. Uznał, że nie dziwi się, że podobają mi się chłopcy, skoro zachowuje się babsko. Oczywiście mówił to w żartach, lecz gdy przestałem znów mówić przez dwie godziny, wręcz przepraszał mnie na kolanach. Miałem z niego niezły ubaw. Nadal chciał założyć zespół, nawet wymyślił nazwę - "Psychole". Jak zaczął o tym opowiadać na stołówce, myślałem, że się posikam ze śmiechu. Pielęgniarki chyba uznały, że znowu się czegoś naćpał, bo gadał od rzeczy.
     - Yhy! bo ci uwierzę.- prychnęła i założyła ręce na siebie.- Mamy około 30 minut, bo zaraz idę na salkę i będziemy grali na pianinie. Idziesz ze mną?
     - Nie chce mi się.- uznałem i oparłem się o moją poduszkę, leżącą na ławce. Nosiłem ją wszędzie ze sobą, bo mimo wszystko, siedzenia były dość twarde.
     - Leń! To może opowiesz mi coś o sobie, zanim będę musiała iść.- wzruszyłem ramionami i spojrzałem na nią. Była na prawdę ładna, delikatna i przyjazna. Cieszyłem się, że będę mógł się z nią zaprzyjaźnić, chociaż nadal miałem wrażenie, że skądś ją znam. Nie zwracałem na to uwagi, bo pewnie postradałem zmysły. Przecież nie bez powodu tutaj siedzę.- Będę zadawał ci pytania, a ty mi będziesz odpowiadał. Postaram się, żeby były krótkie. Okay?- spytała, a ja kiwnąłem głową. Jestem ciekawy, co tym razem wymyśliła. Poza tym, ona mi dużo o sobie opowiedziała, więc też jestem jej coś winien.- Długo mieszkasz w Nowym Yorku?
     - Coś koło 4 lat.- odpowiedziałem. Zadawała różne pytania, takie proste fakty o mnie, nic zbyt prywatnego, czy intymnego. Rozmawialiśmy tak chyba z 20 minut, aż w końcu wypaliła:
       - Vivienne to twoja dziewczyna?
     - Nie, nie, absolutnie nie.- zaprzeczyłem, może trochę zbyt szybko. Wyglądaliśmy jak para? W sumie tylko ona mnie odwiedzała, ale czy można było uznać, że jesteśmy razem?
     - Dość często cię odwiedza.- wzruszyła ramionami.- Po prostu dziwiło mnie to, że jak gada z tobą, to potem musi jeszcze połazić z Zaynem. Ostatnio prawie się pocałowali, jednak chyba ktoś na nią czekał przy bramie, bo jak usłyszała klakson od razu wybiegła.
     - Ale z ciebie plotkara.- zachichotałem.- Ale nie, nie jesteśmy razem. I też mi się wydaje, że ją i Zayna do siebie ciągnie. 
      - A jak nie Viv, to jest ktoś inny w twoim życiu?
      - Jest.- odpowiedziałem po chwili namysłu. Nie patrzyłem się na nią, ale na niebo. Zbliżało się popołudnie, było nawet słonecznie jak na koniec sierpnia. Ostatnio zauważyłem, że coraz częściej popadam w zadumę i wspominam każdą dobrą chwilę w moim życiu.- Jest najcudowniejsza osobą, jaka żyje na tym świecie. Pierwsza osoba, którą pokochałem.- stwierdziłem melancholijnym głosem. Spojrzałem na dziewczynę. Ścisnęła dłonie w piąstki i spuściła wzrok. Była zła? Smutna? Może na informacja ją zmartwiła? Może się jej podobałem? Ale odkąd Harry pojawił się w moim życiu, nie mógłbym się umawiać z nikim innym. Nie ważne, jak bardzo mi się podobała Eleanor. Nikt nie zastąpi Loczka. Chciałem już jej coś powiedzieć, lecz nagle zauważyłem Zayna, biegnącego w naszą stronę. Za nim szedł Tristan, niosący kilka reklamówek, wypełnionych po brzegi. Mulat wepchnął się miedzy mnie, a dziewczynę i zarzucił nam ręce na szyje.
     - Wreszcie wróciłem!- uśmiechnął się.- Kupiłem nam koszulki z logo naszego zespołu!- dodał, a ja palnąłem się w czoło z otwartej dłoni. Czy on był na tyle głupi?- Żartuję, przecież. Pokupowałem sobie trochę ciuchów, butów, bo rodzice mnie dofinansowali.- powiedział. Eleanor wyrwała się z jego uścisku i podeszła do Tristana. Stanęła na palcach i szepnęła mu coś na ucho, po czym odeszła w stronę ośrodka. Pewnie musiała iść na zajęcia muzyczne.- W ogóle słyszałem, że dzisiaj miałeś pierwszą terapię. Jak było?
      - Nudno.- stwierdziłem i obserwowałem mojego ochroniarza. Przeszywał mnie wzrokiem pełnym ciekawości, a zarazem gniewu. Żołądek mi się jakby skurczył i miałem ochotę zwymiotować. To było do mnie niepodobne. Tak jakby przestraszyłem się go, nie wiedząc czemu. Zwykle jego wzrok był pełen troski, zrozumienia, delikatności i uprzejmości. Co się stało? Może wkurzył się na Zayna, że nosił jego zakupy? Szczerze mówiąc, Malik często zachowywał się jak kobieta, więc pewnie chodzenie po centrum handlowym, nie należało do przyjemnych. Tak, to na pewno to. Odwróciłem się do Zayna i zacząłem opowiadać o wizycie o lekarza. Pytała mnie o moje dzieciństwo, rodzinę, najbliższych, więc wytłumaczyłem jej, jak traktowali mnie w liceum, że nigdy nie znałem swojego ojca, że potem mój przybrany tata opuścił nas, gdy miałem 5 lat. Siedzieliśmy tak jeszcze z godzinę, gadaliśmy o głupotach, śmialiśmy się. Powoli robiło się ciemno, a ja zmęczony.
     - Idziemy do pokoju?- spytałem, a potem zacząłem ziewać. Ostatnio spałem tak dobrze i tak długo jak chciałem. Nie pamiętałem, kiedy ostatni raz wyspałem się tak dobrze. Zayn spojrzał na mnie z grymasem na twarzy, podrapał się po karku i nastąpiła niezręczna cisza.
     - Wiesz... teraz mogę częściej wychodzić... no i wychodzę wieczorem... eee, no wrócę później.- zaczął się jąkać. W sumie, przecież nie miał nic do ukrycia. Wzruszyłem ramionami i zobaczyłem Vivienne, która rozglądała się po podwórku, jakby kogoś szukała. Nagle spojrzała się w moją stronę i szybkim krokiem do nas ruszyła. Uśmiech nie schodził z jej ust. Była bardzo ładnie ubrana. Mała czarna, kabaretki i szpilki. Na to biała, kontrastująca marynarka. Włosy związane w kłosa. Duże, okrągłe kolczyki i jasna torebka przez ramię. Spojrzała się to na mnie, to na Malika.
     - Hejka, myślałem, że dzisiaj nie przyjdziesz.- uśmiechnąłem się, a ona się troszkę zmieszała.
     - Eee.... no wiesz... wychodzę z Zaynem..- otworzyłem szeroko usta i miałem ochotę krzyczeć z radości. Wreszcie! Jejku, nie musiałem ich swatać.- Idziemy?- spytała. chłopak gwałtownie się podniósł i ruszyli w stronę wyjścia. Szczerzyłem się jak głupi do sera, obserwowałem ich, jak wychodzą i znikają za bramą. Byłem szczęśliwy, dopóki nie odezwał się Tristan:
     - Dzisiaj wieczorem pogadamy na poważnie.- a wtedy strach przejął całe moje ciało.
~*~
     Biegłem ile sił w nogach. Wszędzie było ciemno, a ja potykałem się o swoje krótki nóżki. Las był ogromny, konary ogromnych drzew wystawały prawie do 30 centymetrów nad ziemią. Jednak nie mogłem się zatrzymać. Musiałem biec, uciekać, jak najdalej stąd. Nie mogłem pozwolić aby mnie złapał. Przewróciłem się. Kurwa. Z mojej kostki leciała krew. Bałem się. Ciemność opanowała najbliższą okolicę. Tylko drzewa, ja i ten psychopata. Nie mogłem się podnieść. Noga przeraźliwie bolała. Łzy spływały mi po policzkach. Usłyszałem szelest liści. Ktoś nadepnął na gałąź. On tu szedł. Idzie tu, idzie. Zrobi mi krzywdę. Nie, proszę... zostaw!

    Obudziłem się gwałtownie, zlany potem. Leżałem na ziemi i przytulałem moją kołdrę. Zayna nie było. Nie wrócił na noc. Widocznie Vivienne dobrze się nim zajęła. Miałem ochotę krzyczeć, płakać, kopać wszystko jak naburmuszone dziecko. Obejrzałem się po pokoju. Wszędzie było pełno krwi. Moja pidżama, ciapy, nawet pościel była zabarwiona na czerwono. Trzęsłem się ze strachu. To nie może się powtórzyć. Nie może. Nie może. Nigdy się tak nie stanie. Prawda? To był pierwszy i ostatni raz.... Krew nadal ze mnie wypływała. byłem cały brudny, jednak kto uwierzy osobie uznawanej za chorą psychicznie? Położyłem dłonie na podłodze i poczułem ciepłą ciesz między palcami. Łzy spływały mi po policzkach, a ja nie wiedziałem co się dzieje. Byłem przerażony. Czy życie w tym świetnym miejscu, uprzykrzy mi jedna osoba?
     - Pomocy...- jęknąłem i przyłożyłem dłonie do twarzy.- Pomocy.- szepnąłem.
***
notka od autorki: Wow... ten rozdział jest ... wow... kto by się tego spodziewał? :O Wow....  Jedyne o co chce was prosić to komentarze, więc misiaki! Jeśli wam się podobało, to wiecie co robić ;) 
Wasza Lucy x

12 komentarzy:

  1. nieeeeeeeee no niee boze nieeeee
    ja chce louis z harrym i tyle:(

    OdpowiedzUsuń
  2. Oficjalnie umarlam, jeju ja chce wiedziec co to za koszmary i jejku o co chodzi jejujejkujeju ja piernicze, jaka krew ?! Matkooooo co za rozdział, nie, ja naprawde umarlam albo jestem na skraju a z nastepnym rozdzialem umre,serio
    Piekny rozdział nic dodać nic ująć
    Do.następnego
    @shipbulshit

    OdpowiedzUsuń
  3. what the... nie mam słów. jestem taka zmieszana, bo chcę, aby Louis znowu mógł pocałować Harrye'go, by mogli być razem, ugh. ale muszę poczekać niestety. rozdział w porządku, czekam na dalszą część historii. jesteś świetna, opowiadanie też jest świetne, jeju. / @louzstyles

    OdpowiedzUsuń
  4. Szczęka mi opadła. Czyli od teraz zaczynają się te tajemnicze rozdziały?... Myślałam, że Eleanor chce tylko przyjaźni, ha, dobre sobie. To było przerażające, to "pogadamy na poważnie" i kurwa mać, ta cała krew. Może będzie tak jak w Incepcji - sen w śnie? Albo Louis wcale się nie obudził? Będę teraz o tym myślała, dzięki.
    Harry, Jezu kochany, wiedziałam, że oni Ci nie pozwalają zobaczyć Twojego Boo :( Rozumiem, terapia ma pomóc, ale to nie zmienia uczuć mojego płaczącego, shipperskiego serca. (+Wybacz, ale boksujący Hazz jest seksowny, czy tylko ja o tym pomyślałam?).
    CZEKAM NA NOWY ROZDZIAŁ, CZUJĘ TE EMOCJE.
    Dziękuję za informowanie,
    do następnego? :)
    @smolipaluch
    ***
    PS. Ten rozdział był taki smutny, że nic nie zacytuję :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Po pierwsze: rozdział zajebisty
    Po drugie: jeju ja chce aby Harry w końcu mógł chociaż pogadać z Louisem!
    Po trzecie:O co chodzi z tym snem? Jaka krew? Przez co Louis przeszedł,że tak jakoś dziwnie reagował?

    Czekam na nn

    @luvmydreams

    OdpowiedzUsuń
  6. Eleanor chce przyjaźni ? Zabawne,znając życie pewnie sporo namiesza.O co chodzi z tą krwią ? Okropnie się bałam zwłaszcza,ze czytałam rozdział koło godziny pierwszej.Przez ten rozdział nie zmrużyłam oka snując wiele teorii dotyczących tego o co mogło chodzić z tą krwią ? Moim zdaniem takie rozdziały powodują,że chcę się więcej,więcej i więcej.Okropnie szkoda mi Louisa bo co jeżeli on pomyśli,że Harry'emu przestało zależeć ? Mam nadzieję,że wszystko się ułoży.Czekam na następny rozdział !!
    /@iouisgun

    OdpowiedzUsuń
  7. Elka... co za pieprzona flirciara. Niech się odpierniczy od Lou ;___;
    Jak może się nazywać ship Zayna i Viv? Już ich uwielbiam :3

    OdpowiedzUsuń
  8. Zayn i Viv ? Ok hah. Ale LOU o bozee!

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo fajny rozdział. Znowu przepraszam za to, że z opóźnieniem czytam rozdział. Zwykle był to tylko dzień, a nie 2 albo więcej. Mam przeczucie, iż od teraz w każdym komentarzu pojawi się słowo 'przepraszam'. Mam nadzieję, że jednak tak nie będzie.

    Viv i Zayn mogą być razem? Hmm...zdaje mi się, że już to gdzieś słyszałam. Haha. Jeśli tak się stanie to będą fajną parą. Życzę im szcześcia!

    Ciekawe skąd Lou zna El...czyżby byli kiedyś razem? Nawet bym się naie zdziwiła. Jak rozmawiała z Louis'em o tym czy kogoś ma, a on powiedział, że tak to chyba trochę posmutniała. Prawda? Dobrze mówię? Od razu mówię, żebyś się nie zdziwiła, jak już nie pamiętam rozdziału, bo robie 2 rzeczy na raz, do tego słucham muzyki i nie jestem zbytnio skupiona. Często tak mam, nic nowego.

    Tak sądziłam, że nie pozwalają Hazzie widywać się Lou, bo dopiero co o mało się przez niego nie zabił. Ale jest cały i zdrowy! Alelluja! Szkoda, że nie może, ponieważ trochę mi brakuje nawet jednego całusa Larry'ego. Powiem też, iż podoba mi się trenujący Harry. Polubiłam go takiego.

    Co się do cholery stało z Tomlinson'em?! O co chodzi z tą cała krwią?! Czemu miał ten koszmar?! Dlaczego...nie wiem...dlaczego ośrodek nazywa się 'SUNNY', a nie inaczej? Hahaha...już nie mam pomysłu na pytania...ehh. Co robić? Pytania mi się wyczerpały, no! Trzeba będzie pomyśleć...ale to kiedy indziej.

    Bardzo, bardzo dobry rozdział. Z niecierpliwością (hehe) czekam na następny i przeczytam go od razu. To znaczy w nocy. Życzę weny i pozdrawiam - @_Bullshitxx_

    OdpowiedzUsuń
  10. Co za.. Biedny Lou, tylko bardziej cierpi:(
    Muszą spotkać się z Harry'm noo:/
    Czekam na nn xx

    OdpowiedzUsuń
  11. CO?! CO ON ZROBIŁ?! ALBO KTO?! NIC NIE ROZUMIEM ;-; Okej koniec z capsem, jestem w szoku. Nie wiem co się właśnie stało i nie wiem czy chce się dowiedzieć to wydaje się coraz bardziej przerażające ;-; @dreamstobottom

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy