środa, 20 maja 2015

Rozdział 18

 Przez chwilę utrzymywaliśmy kontakt wzrokowy, gdy odstawiłem moją colę, założyłem kurtkę i szybkim krokiem ruszyłem do wyjścia. Nie wiedziałem, co się dzieje. Słyszałem za sobą, że dziewczyna próbuje odejść od stolika, jednak przyspieszyłem kroku. Gdy znalazłem się na zewnątrz, odetchnąłem z ulgą. Chłodne powietrze uderzyło mnie w twarz, a wzdłuż ramion przeszedł dreszcz. Dopiero teraz poczułem wszechobecny chłód listopadowej nocy. Włożyłem dłonie w kieszenie i zastanawiałem się, w którą stronę iść. Nagle usłyszałem, jak ktoś mnie woła. Zapominając o wcześniejszym wydarzeniu, odwróciłem się i spostrzegłem Eleanor, biegnącą w moją stronę. Jęknąłem, widząc, ze na swoje skąpe ubranie ma założony tylko długi płaszcz. Stanęła jakiś metr przede mną i świdrowała mnie swoim spojrzeniem. Była inna niż do tej pory, zmieniła się. Wcześniej miła, spokojna, delikatna i w warkoczyku. Teraz przede mną stała kobieta w pełnej okazałości, umalowana, zadziorna, piękna. Próbowałem wyczytać emocje z jej twarzy, jednak pozostawała ona obojętna.
 - Powiedz coś.- odezwała się pierwsza. Głos miała spokojny, jednak niepewny, jakby między nami była jakaś bariera. Westchnąłem i przeczesałem włosy dłonią. Spojrzałem na nią i pokręciłem głową. Tylko co ja mogłem powiedzieć? Przecież była dorosła. A to, że myślałem, że jest inna to nie jej sprawa.
 - Nigdy nie wyobrażałem sobie ciebie w czymś takim.- wskazałem na budynek.- Nie miałaś z nami kontaktu od kilku miesięcy, martwiłem się o ciebie.- prychnęła i założyła ramiona na piersi. Była zła? Ale na co? Czyżby na mnie?- A teraz co było z tymi gościami? Puszczasz się, czy jesteś panienką do towarzystwa?- powiedziałem trochę zbyt pewny siebie. Może trochę przegiąłem, ale tak tylko odrobinkę. No dobra, trochę więcej niż odrobinkę, ale należało jej się!
 - Ty masz prawo mnie umoralniać? Ty?!- powiedziała głośno z irytacją w głosie. Wiedziałem, że nie jestem idealnym przykładem na dobre zachowanie, jednak się zmieniłem i nie chciałem, aby popełniała te same błędy co ja. Albo chociaż podobne.
 - Mnie nie płacili za seks.- uznałem, nadal stąpając po cienkiej granicy wytrzymałości tej dziewczyny. Wiedziałem, że zaraz wybuchnie, jednak musiałem dać jej do zrozumienia, że źle robi. Może właśnie na przykładzie mojej osoby zrozumie, że takie coś prowadzi tylko na dno. Albo jeszcze gorzej.
 - Byłeś niczym ci dwaj faceci, którzy siedzieli obok mnie. Zdesperowany, sfrustrowany seksualnie, tylko ty nie musiałeś płacić, bo każda dziewczyna chciała ci się wepchnąć do łóżka. Chociaż nie tylko dziewczyna. Dla prostytutek zdobyczą jest kasa, albo ktoś znany. Gdybym mogła przespać się z Robertem Pattisonem, nie zrobiłabym tego?- powiedziała z nutką sarkazmu. Przymknąłem oczy i w duszy przyznałem jej rację. Miała na mnie haka, bo dokładnie zdawałem sobie sprawę, że moje pieniądze i wygląd były głównym czynnikiem posiadania tylu osób w swojej kolekcji. Spojrzałem się na nią i znowu wróciło to niezapomniane uczucie, że skądś ją znam.
 - Nie musisz popełniać moich błędów.- powiedziałem ostro, nadal utrzymując naszą odległość. Żadne z nas nie chciało się zbliżyć. Nie wiedziałem, co mogę jeszcze powiedzieć, aby ją przekonać. Widać, że była wściekła na mnie, a zarazem smutna. Wahała się nad czymś, widać, że chciała się odezwać, lecz coś ją blokowało. Ja tylko czekałem.
 - Największym twoim błędem było rozkochiwanie w sobie osób, które porzucałeś bez słowa i nigdy więcej się nie odezwałeś. Nie ważny czy w NYC, czy w Chicago, a może jeszcze gdzieś indziej.- odezwała się pełnym bólu głosem. Miałem wrażenie, że zaraz zacznie płakać, bo spuściła wzrok i nie wiedziała, co robić. Stała z opuszczonymi rękoma i głową, stąpając z nogi na nogę, bo robiło jej się trochę zimno.
 - Eleanor, o czym ty bre...- zacząłem, jednak potem mnie olśniło. Spojrzałem na szyld klubu, potem na dziewczynę w samym płaszczu, z długimi nogami, która właśnie wiązała włosy w kucyk i przerzuciła go przez ramię. Ukryłem twarz w dłoniach i oparłem się o uliczną latarnię. Miałem wrażenie, że zaraz zemdleję.- Pamiętny sierpień w Chicago.- szepnąłem i zauważyłem, że dziewczyna kiwa głową.
 Spotkałem Eleanor w wakacje rok temu. Obchodziła swoje 21 urodziny, które w USA oznaczają osiągnięcie pełnoletności. Od razu mi się spodobała, a że miałem dużo na głowie w pracy, chciałem odreagować. Rozmawiałem z nią pół nocy, śmiejąc się oraz flirtując. Później poszliśmy do jednej z toalet i zrobiłem to, co do mnie należało. Wyszedłem z baru z myślą, że nigdy więcej jej nie spotkam. Po pierwsze dlatego, że wtedy jeszcze nie utrzymywałem kontaktu z nikim, kogo przeleciałem. Po drugie, nie zabezpieczyliśmy się, a ja nie chciałem jeszcze zostawać tatusiem. Nie przedstawiliśmy się sobie nawet. Długi wieczór gadania o footballu, grach komputerowych, muzyce i podróżach, szybki numerek i do widzenia. Jednak po 2 dniach spotkaliśmy się na lotnisku w Chicago, ona leciała do swoich rodziców, a ja do siedziby firmy lotnictwa i miałem tam zostać miesiąc. Wymieniliśmy się swoimi numerami, a ja sobie przypomniałem, żeby kupić prezerwatywy. Ona też spędziła cały sierpień u rodziny, ja w hotelu. Spotykaliśmy się co kilka dni, aby zjeść kolację, a potem pójść do łóżka. Dużo pisaliśmy o swoich hobby i chyba dlatego osiągałem się tyle z usunięciem jej ze swojego życia. Byłem pewny, że nie jest w ciąży, gdy któregoś dnia oznajmiła mi, że przez następne 5 dni nici z seksu. To była taka jakby ulga, że nie muszę jeszcze wykładać na dziecko. Jednak, gdy wróciłem do Nowego Jorku to zmieniłem numer, wysłałem go najbliższym i nigdy więcej się do niej nie odezwałem. Później o niej totalnie zapomniałem, jakby była nieważnym etapem w moim życiu. W sumie nim była.
 - To przeze mnie wylądowałaś w psychiatryku, prawda?- szepnąłem. Dziewczyna milczała, a ja nie wiedziałem, czy brać to za odpowiedź twierdzącą.- Ellie...- powtórzyłem.
 - Tak.- odpowiedziała ledwo słyszalnie. Założę się, że byłem blady jak ściana i nie wiedziałem co odpowiedzieć. A co jak ona nadal jest we mnie zakochana? Ja mam Harry'ego i nie chcę nikogo więcej! Wzdrygnąłem się na myśl, że mój Loczek nadal się do mnie nie odzywa, ale teraz miałem większy problem.- Willy, powiedz coś.- odezwała się El. Stałem kilka minut w milczeniu, a dopiero głos Eleanor mnie z tego wybudził. W psychiatryku uznaliśmy, że będziemy zwracać się do siebie drugim imieniem, aby załagodzić sytuację, na przykład gdy się o coś pokłócimy. W tym wypadku było to doskonałe.
 - Jane... wiesz dobrze, że nigdy nie byłem kochliwy. Dla mnie to były tylko świetne rozmowy i dobry seks. Jednak teraz mam Harry'ego i ...
 - Jeny, Willy, nie przejmuj się tak tym. Minął ponad rok od tamtego momentu, a od maja funkcjonuję normalnie. Nie wymagam od ciebie niczego nadzwyczajnego i wiem, ze masz Hazzę. Chociaż trochę to boli, da się z tym żyć.- powiedziała, odwracając wzrok. Odetchnąłem z ulgą i uśmiechnąłem się.
 - Idź się ubierz i pójdziemy do mnie. Pogadamy, zrobię herbatę, posiedzimy sobie jak przyjaciele. W porządku?- zapytałem, zbliżając się do niej. Ona energicznie pokiwała głową i wróciła do klubu, aby się ubrać w swoje ubrania.

Harry's POV

 Zobaczyłem go. Mój oddech przyspieszył, a knykcie pobielały od trzymania kierownicy. Nienawidziłem go. Nienawidziłem z całego serca i jedyne, co chciałem zrobić to zabicie go na miejscu, jednak powstrzymywałem się od tego. Zauważyłem jak macha do któregoś ze sowich znajomych, uśmiechał się szeroko. Skurwiel. Jak on mógł żyć z wyrzutami sumienia?! A może ich nie miał? Tym bardziej dowodziło to, że był zwykłym sukinsynem. Ubrany już w swoje codziennie ciuchy, przebiegł przez jezdnię i skierował się na parking, gdzie stał jego samochód. Otworzył go i wrzucił swoją torbę na tylne siedzenie. Jak czegoś nie zrobię, to zaraz odjedzie... Nagle z kieszeni wyjął paczkę papierosów i spojrzał w nieznanym kierunku. Podążyłem za jego spojrzeniem i zauważyłem szyld "zakaz palenia".  Zamknął samochód, wziął papierosy i zapalniczkę i ruszył w stronę ciemnej alejki, w której mógł zapalić. Gdy zniknął w ciemnościach i mogłem zauważyć tylko pomarańczowy punkt, który pewnie był żarem od papierosa, wyszedłem z samochodu i po cichu ruszyłem za nim. Przełknąłem ślinę i zdenerwowany zakradłem się w alejkę. Będąc bliżej, mogłem zauważyć, że jest odwrócony tyłem. Idealna okazja. Podszedłem go od tyłu i założyłem łokieć na jego szyję, że zaczął się dusić. Przypominałem sobie zasady, które wyczytałem gdzieś w necie. Mam mało mówić, żeby nie rozpoznał mnie potem, nie pokazywać się i nie pozostawić go na pastwę losu. Co do tego ostatniego, nie chciałem się zbyt dostosować, ale nie byłem mordercą. Obaliłem go na ziemię i zacząłem uderzać. Nie czułem się z tego powodu winny, ponieważ w głowie miałem obraz zapłakanego Louisa, który przez niego cierpiał. Uderzenie. Jedno. Drugie. Trzecie. Kopnięcie. Szarpnięcie nim. Uniosłem jego posiniaczoną twarz na wysokość mojej i odezwałem się szeptem:
 - Powiedz choć słowo, to ja powiem co zrobiłeś Tomlinsonowi.- starałem się być jak najbardziej groźny. Plunąłem go w twarz i rzuciłem na ziemię, po czym idąc w stronę samochodu, zadzwoniłem po karetkę.- Bójka przy psychiatryku Sunny, jeden ciężko ranny.- i rozłączyłem się. Wyciągnąłem kartę sim z telefonu i złamałem ją na pół, przypominając sobie, abym kupił nową i wysłał numer wszystkim kontaktom z telefonu.
 Louis chyba nie będzie zadowolony.
***
notka od autorki: kolejny puzzel do naszej układanki :D LEcz to nie koniec, pozostaje sprawa, abrdzo ważna, którą odkryjemy na samym końcu. Mam nadzieję, że rozdział był ciekawy, mimo swojej długości ;) do napisania!
Wasza Lucy x

6 komentarzy:

  1. Rozdział jest wspaniały i czekam na odkrycie kolejnej części układanki

    OdpowiedzUsuń
  2. Z każda odkrytą zagadką kręcę głową, bo wszystko układa mi się w całość i nie wierzę, że wcześniej o tym nie pomyślałam. Tak naprawdę, jesteś po prostu niemożliwie inteligentną dziewczyną, która umie przewidzieć zdarzenia, pisać w sposób nie zdradzający akcji. A przy tym nie wymyślać nie wiadomo skąd wymyślonych rzeczy. Dlatego tak wielbię Twoje opowiadania. :)
    Już miałam Eleanor za tą złą, ale człowiek może się mylić, prawda? :/ Nie wiem, czy nie będzie chciała jeszcze jakoś pognębić Louisa, powiedzieć Harry'emu, nie mam pojęcia... cierpliwie czekałam na dziewiętnasty rozdział.
    Czuję, że z pobicia Tristana rozwinie się akcja, bardzo szybko... Umrze? Rozpozna Harry'ego i zgłosi go na policję? Louis się dowie (to na pewno) i...?

    1. Co poczułaś, gdy dowiedziałaś się kim jest El?
    Zdenerwowanie, irytację, niedowierzenie. Cholera, Lou, ty cioto. Potem jednak przyjęłam to do świadomości, bo Louis przestał bawić się kobietami.
    2. Co może ich łączyć, oprócz tego co było wspomniane w rozdziale?
    DZIECKO? Rany, czy ona była w ciąży? Te 5 dni, prawda?... Nie będzie mogła/chciała go już wychowywać, odda je Larry'emu?
    3. Czy Harry postąpił słusznie?
    (Tak). Nie. Nie, nie, nie powinien tego robić, bo teraz będzie miał problemy, duże. Tylko niech Louis nie odwróci się do niego plecami, robił to w jego obronie, no :(
    5. Co teraz się stanie z Tristanem? (zapomniałaś o czwartym punkcie, haha)
    Jak pisałąm wyżej, myślę, że
    a) zamknie oczy na czas wieczny,
    b) rozpozna Harolda i zgłosi całą sytuację,
    C) PRZYJDZIE DO LOUISA, OMG, I ZNOWU MU COŚ ZROBI, NIE.
    6. Co zrobi El, gdy "jej" tajemnica się wyda?
    Jeśli nie okaże się niedobrą panią (chciałam napisać coś innego, ale staram się nie przeklinać, bo to brzydko), nie powie H, coś myślę o tym dziecku, być może mam paranoję :) Jeśli będzie demonem (którego iskierkę ciągle w niej przewiduję), powie Stylesowi, może jest jakoś powiązana z Tristanem?...

    Kochana,
    do następnego? :)
    @smolipaluch
    ***
    "Ja mam Harry'ego i nie chcę nikogo więcej!"

    OdpowiedzUsuń
  3. Harry miałeś się nie wpierdalać, mimo wszystko wersja złego Harry'ego bardzo mi sie podoba. Podejrzewałam, że Louis z Elką kiedys coś jednak jestem bardzo zaskoczona tym wszystkim. A temu chujecowi należało się... Ciekawe jak teraz Tomo zareaguje ..😖

    OdpowiedzUsuń
  4. o matko, coś czuję, że ona ma to dziecko. to byłoby trochę dziwne, ale mam takie wrażenie. albo nie wychowuje go, ale była w ciąży. nie wiem czemu, ale naprawdę tak przeczuwam. czekam na następny z niecierpliwością! /louzstyles

    OdpowiedzUsuń
  5. 1. Nie rob Eleanor dziecka ani nie probuj nawet w jakikolwiek sposob zwiazywac ja z Lou bo zwariuje, blagam cie.
    2. Taki grzeczny Harry napastnikiem? Wow
    3. Genialny rozdzial, czekam na nastepny! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobrze temu smieciowi tak
    Harry kc

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy